Ogarniamy Małego Gringo. Jak zmienić pieluchę? cz. I - wprowadzenie do arcytrudnego tematu.

Świat dzieli się na cztery typy ludzi. 
  1. Level Master. Pieluchy zmieniają błyskawicznie i po dwóch minutach akcji pupa jest czysta i pachnąca.
  2. Level Junior. Zajmuje im to pół godziny, przy okazji 10 razy sprawdzą czy na pewno rzepy dobrze są przyczepione, czy nie za luźno albo za ciasno, i czy siusiak na pewno jest w dół.
  3. Level Trainee. Dopiero uczą się teorii, żeby niedługo spróbować sił w praktyce
  4. Tabula Rasa. O pieluchach nie wiedzą nic i w najbliższym czasie nie zamierzają poczynić w tym kierunku żadnych zmian.
Jeśli należycie do typu 1, czytacie ten post żeby podzielić się waszymi doświadczeniami. Wszystko już wiecie. Możecie nauczać.
Jeśli jesteście jeszcze na poziomie 2 - może znajdziecie tu kilka fajnych trików. 
Jeżeli trzęsiecie się ze strachu na poziomie 3 - weźcie głęboki oddech i złapcie za zbożową kawę. Kto wie, może nawet trochę się zrelaksujecie podczas czytania tego posta. 
Jeśli należycie do szczęśliwych z poziomu 4 - poczytajcie lepiej o Brazylii, na blogu jest masa fajnych informacji. A potem kupcie bilet i...

Kiedy byłam w ciąży z Małym Gringo, ogromnie stresowało mnie w zasadzie wszystko, co dotyczyło pielęgnacji przyszłego potomka. Czy mi nie wyślizgnie się z rąk podczas kąpieli, czy nie odparzymy mu paszek albo pupy, czy aby na pewno dobrze będę zmieniać te cholerne pieluchy, żeby Małemu Gringo nie działa się krzywda. Ogólnie samo myślenie o tym było dla mnie powodem do umartwiania się. Zajęcia z położną (best położna EVER - Monika Styczyńska, NCM) niby trochę uspokajały, ale po zajęciach miałam wrażenie, że nigdy tego ogarnę. Zwłaszcza, że obok mnie trenował też Pappa Gringa, który mając 9 lat zajmował się trochę swoim młodszym bratem, dzięki czemu przewijanie "na sucho" zajmowało mu o połowę czasu mniej i nie wyglądał przy tym jakby miał zaraz urodzić ze stresu. 

Po urodzeniu Małego Gringo, przewijanie okazało się rzeczywiście tak trudne jak sobie wyobrażałam. Mały Gringo wiecznie płakał, nienawidził przewijaka. Samo położenie go tam skutkowało w histerycznych krzykach i płaczach. Poza tym miałam wrażenie, że zawsze robię coś nie tak. Certoliłam się ze wszystkim, każdy wacik musiał mieć idealną temperaturę, falbanki musiały być ładnie wywinięte, pupa idealnie wysmarowana. Każda zmiana pieluchy naprawdę trwała przynajmniej 20 min. A i tak od czasu do czasu, kupa wylewała się na plecy i do prania szło body razem z dzieckiem.

Gdy Mały Gringo miał miesiąc, może dwa, przyszła do nas moja bratowa, która ma trójkę dzieci. Podeszła do przewijaka i w ciągu mniej niż 5 minut zdążyła umyć pupę, nakremować, zdjąć ufajdane body, założyć nowe i trzy razy ucałować stópki. Staliśmy i patrzyliśmy na to z Pappą Gringa. Może kiedyś i my dotrzemy do tego poziomu? Policzyliśmy więc. 3 dzieci, 2,5 roku na życie z pieluchą każdy, średnio 7 pieluch dziennie. Liczba oszałamiająca 19005. Jeżeli nawet zmieniła połowę z tego, ma na koncie blisko 10000 przewijań. 10000!!!! Jeżeli nadal więc zmienialibyśmy pieluchę w tempie 30 min... O zgrozo. 
Na szczęście, jeżeli tak jak my na poziomie 2 walczycie z każdą jedną pieluchą - obiecuję wam - po roku czasu jesteście w stanie zejść do 3 minut. Serio serio. Jest nadzieja. 

W następnych postach opowiem wam o naszej logistyce i naszych "diaper hacks", które mogą ułatwić i przyspieszyć waszą drogę do Level Master. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małżeństwo z Brazylijczykiem w Brazylii - procedury

Bezpieczna podróż po Brazylii

Moje wielkie brazylijskie wesele - Pousada Kumaki