Historia mieszkalnictwa w Brazylii cz.3. Cortiço
// Cortiço
Rewolucja przemysłowa przyniosła wielkie zmiany na całym globie. Świat, który opierał się na rolnictwie i niewielkich manufakturach, zamienił się w jedną wielką całodobową fabrykę. Ludzie opuszczali swoje wioski i zaczęli szukać szczęścia w miastach, które dawały większe szanse na zarobek. Siła robocza przeniosła się na tereny zurbanizowane. W bardzo krótkim czasie na niewielkiej powierzchni miast pojawiła się masa ludzi, głównie byłych niewolników, biednych białych, i metysów. Ludność Rio de Janeiro w latach 1890-1906 wzrosła o 56,3% .
Czarnoskórzy niewolnicy w Brazylii niejednokrotnie buntowali się przeciwko rządom "białych panów". Wielu z nich próbowało uciekać z niewoli. Uciekinierzy tworzyli osady zwane quilombos (więcej o quilombos i senzalach tu), które położone na trudno dostępnych obszarach dawały jednak pewną wolność jak chodzi o kreowanie przestrzeni i zabudowę wiosek. Byli niewolnicy porzucający plantacje ruszali jednak do miasta, a miasto nie dawało już takich możliwości. Miasto było ciasne i brudne, ale tylko tam była szansa na pracę.
Cortiços zaczęły powstawać w XIX wieku, jeszcze przed ostateczną abolicją. Na koniec tego stulecia w cortiços mieszkało 20-25% ludności Brazylii.
Cortiços w Rio de Janeiro w 1878
Słownik tłumaczy słowo cortiço dwojako:
1. ul
2. jednostka zamieszkania zbiorowego najuboższych
Podwójne znaczenie jest nieprzypadkowe. Carlos Lemos, brazylijski architekt i historyk architektury nazywa cortiço "senzala urbana" - miejska senzala (jednoizbowe szeregowe chaty niewolników).
Jako cortiços określano ogólnie wąskie, dwurzędowe kompleksy pojedynczych izb. Czasami ze stróżówką przy wejściu. Powierzchnia przypadająca na każdą rodzinę była niewielka, a dostęp światła do wnętrza minimalny. Wentylacja praktycznie zerowa, a toalety wspólne. Prywatność nie istniała, wszystko w izbie działo się przy otwartych drzwiach. Na niewielkiej powierzchni "ula" zamieszkiwało kilka-kilkanaście wielodzietnych rodzin.
Cortiços najczęściej zamieszkiwane były przez najuboższych, bardzo często ludność przybywającą z rolniczych terenów Nordeste oraz imigrantów. W mieście często pozostawali bez pracy, lub zajmowali się prostą, niewymagającą kwalifikacji pracą, przynoszącą minimalne zarobki.
Socjolog Mara Cristan o Cortiço
Ule miały jednak jedną istotną zaletę. Znajdowały się w centrum miasta. Dzięki czemu bardzo biedni nie musieli tracić czasu ani dodatkowych pieniędzy na transport - wszystko znajdowało się w zasięgu spaceru. Z zewnątrz nie wyróżniały się w krajobrazie miasta, przechodzień nie miał wglądu w sytuację we wnętrzu cortiço. Zdarzało się, że duże miejskie domy jednorodzinne były dzielone na pojedyncze izby, w których następnie zamieszkiwał tuzin wielodzietnych rodzin tworząc swego rodzaju cortiço.
Skutki zamieszkania masowego (bo już nie zbiorowego) w fatalnych warunkach przyszły szybko i były łatwe do przewidzenia. Ule stały wylęgarnią wszelkiego rodzaju chorób, epidemie nadchodziły często i gwałtownie.
W Rio de Janeiro 1893 prefekt Candido Barata Ribeiro postanowił zaradzić tej sytuacji. Zaordynował "operację oczyszczania miasta". W konsekwencji zniszczone i zrównane z ziemią (lub podpalone) zostały cortiços w centrum Rio. Największy z nich nazywał się Cabeça-de-Porco (głowa świni), i według niektórych podań mogło w niej mieszkać nawet 4 tys. osób (jakkolwiek liczba ta stanowi raczej jedną z legend miejskich) . Takich i mniejszych "uli" w centrum Rio było wówczas około 600, stanowiły miejsce zamieszkania ok. 25% mieszkańców miasta.
Na likwidowacji cortiços praca prefekta Ribeiro się skończyła. Nie leżało w interesie miasta przygotowania mieszkań zamiennych, nikogo nie interesowało gdzie wyniesie się biedota. Ważne, że się wyniosła z centrum. Bez żadnej innej opcji, wyeksmitowani mieszkańcy uli przenieśli się na niedostępne i niebezpieczne wzgórza (morros) Rio de Janeiro, w tym do Morro da Favela.
Na początku XX wieku politykę Ribeiry kontynuował prefekt RJ Francisco Pereira Passos. "Reforma Passos" przeprowadzona w latach 1903-1906 znana jest także pod nazwą "Bota-abaixo" (wyburzenia).
***
Bardzo ważne i niezwykle ciekawe - cortiços istnieją w Brazylii do dziś. Wg opracowania FIPE (Fundacao Instituto de Pesquisa Economica) z 1994 roku, w Sao Paulo naliczono 23688 "uli", w których zamieszkiwało łącznie pół miliona osób (tj. ok 6% populacji SP). Luiz Tokuzi Kohara i Andrea Piccini, w publikacji z 1999 r. dotyczącej cortiços w centrum SP podają wiele informacji dotyczących współczesnych form w jakich występują "ule" i jak wygląda życie w nich. Przykładowo, powierzchnia przypadająca na jedną rodzinę to średnio 11,9 m2, a jedną łazienkę dzieli między sobą 8,3 osób. Analiza Kohary dotycząca tego samego terenu w 2012 roku ukazała tendencje wzrostowe. Liczba cortiços zmieniła się z 92 na danym obszarze do 104, a liczba rodzin z 765 do 995 (+30%!).
***
Cortiço doczekało się też miejsca w literaturze. W 1890 r. Aluisio Azevedo opublikował powieść w duchu naturalizmu, ze szczegółami dotyczącymi życia w ulu. Przedstawia w niej panoramę osobowości mieszkających w cortiço i jego okolicy. Od portugalskich imigrantów, przez byłych niewolników i panujące elity. Ukazuje konflikty, w jakie uwikłane było ówczesne społeczeństwo: na tle rasowym, na tle klasowym, pracowniczym (niewolnictwo i wolny rynek), a także Brazylijczycy kontra Portugalczycy - animozje wynikające z wieloletniej historii Brazylii jako portugalskiej kolonii. Wiele z tych konfliktów trwa w Brazylii do dzisiaj, choć w nieco innej formie. Powieść przedstawia łatwy wyzysk człowiek przez człowieka, pokazuje zawiłe układy i stosunki w "ulu".
Według Leando Henrique Aperecido Valentina, O Cortiço zawiera jedne z pierwszych wzmianek o homoseksualiźmie w prozie brazylijskiej. Jednym z bohaterów jest Albino, którego Azevedo opisuje jako:
"człowiek zniewieściały, słaby, o kolorze gotowanych szparagów".
Powieść doczekała się ekranizacji. Pierwsza, wyreżyserowana przez Luiza de Barros, powstała w 1945. W 1978 ukazał się "remake" O Cortiço w reżyserii Fransisco Ramalho Jr.
Film trafił do książki Stevan'a Lektisch'a "Kino w kolorze tęczy - 100 lat kina LGBT na brazylijskich ekranach" , razem z "Mata Hari", "Decameronem" oraz "Casanovą".
Rewolucja przemysłowa przyniosła wielkie zmiany na całym globie. Świat, który opierał się na rolnictwie i niewielkich manufakturach, zamienił się w jedną wielką całodobową fabrykę. Ludzie opuszczali swoje wioski i zaczęli szukać szczęścia w miastach, które dawały większe szanse na zarobek. Siła robocza przeniosła się na tereny zurbanizowane. W bardzo krótkim czasie na niewielkiej powierzchni miast pojawiła się masa ludzi, głównie byłych niewolników, biednych białych, i metysów. Ludność Rio de Janeiro w latach 1890-1906 wzrosła o 56,3% .
Czarnoskórzy niewolnicy w Brazylii niejednokrotnie buntowali się przeciwko rządom "białych panów". Wielu z nich próbowało uciekać z niewoli. Uciekinierzy tworzyli osady zwane quilombos (więcej o quilombos i senzalach tu), które położone na trudno dostępnych obszarach dawały jednak pewną wolność jak chodzi o kreowanie przestrzeni i zabudowę wiosek. Byli niewolnicy porzucający plantacje ruszali jednak do miasta, a miasto nie dawało już takich możliwości. Miasto było ciasne i brudne, ale tylko tam była szansa na pracę.
źródło: http://educaterra.terra.com.br/literatura/realnaturalismo/realnaturalismo_30.htm
Cortiços w Rio de Janeiro w 1878
Słownik tłumaczy słowo cortiço dwojako:
1. ul
2. jednostka zamieszkania zbiorowego najuboższych
Podwójne znaczenie jest nieprzypadkowe. Carlos Lemos, brazylijski architekt i historyk architektury nazywa cortiço "senzala urbana" - miejska senzala (jednoizbowe szeregowe chaty niewolników).
Jako cortiços określano ogólnie wąskie, dwurzędowe kompleksy pojedynczych izb. Czasami ze stróżówką przy wejściu. Powierzchnia przypadająca na każdą rodzinę była niewielka, a dostęp światła do wnętrza minimalny. Wentylacja praktycznie zerowa, a toalety wspólne. Prywatność nie istniała, wszystko w izbie działo się przy otwartych drzwiach. Na niewielkiej powierzchni "ula" zamieszkiwało kilka-kilkanaście wielodzietnych rodzin.
Cortiços najczęściej zamieszkiwane były przez najuboższych, bardzo często ludność przybywającą z rolniczych terenów Nordeste oraz imigrantów. W mieście często pozostawali bez pracy, lub zajmowali się prostą, niewymagającą kwalifikacji pracą, przynoszącą minimalne zarobki.
Socjolog Mara Cristan o Cortiço
Ule miały jednak jedną istotną zaletę. Znajdowały się w centrum miasta. Dzięki czemu bardzo biedni nie musieli tracić czasu ani dodatkowych pieniędzy na transport - wszystko znajdowało się w zasięgu spaceru. Z zewnątrz nie wyróżniały się w krajobrazie miasta, przechodzień nie miał wglądu w sytuację we wnętrzu cortiço. Zdarzało się, że duże miejskie domy jednorodzinne były dzielone na pojedyncze izby, w których następnie zamieszkiwał tuzin wielodzietnych rodzin tworząc swego rodzaju cortiço.
Skutki zamieszkania masowego (bo już nie zbiorowego) w fatalnych warunkach przyszły szybko i były łatwe do przewidzenia. Ule stały wylęgarnią wszelkiego rodzaju chorób, epidemie nadchodziły często i gwałtownie.
źródło: http://rio-curioso.blogspot.com.br/2011/07/cabeca-de-porco.html
Na likwidowacji cortiços praca prefekta Ribeiro się skończyła. Nie leżało w interesie miasta przygotowania mieszkań zamiennych, nikogo nie interesowało gdzie wyniesie się biedota. Ważne, że się wyniosła z centrum. Bez żadnej innej opcji, wyeksmitowani mieszkańcy uli przenieśli się na niedostępne i niebezpieczne wzgórza (morros) Rio de Janeiro, w tym do Morro da Favela.
Na początku XX wieku politykę Ribeiry kontynuował prefekt RJ Francisco Pereira Passos. "Reforma Passos" przeprowadzona w latach 1903-1906 znana jest także pod nazwą "Bota-abaixo" (wyburzenia).
źródło: http://botaabaixopp.blogspot.com.br/2011/11/muitos-dessas-construcoes-irregulares.html
Bardzo ważne i niezwykle ciekawe - cortiços istnieją w Brazylii do dziś. Wg opracowania FIPE (Fundacao Instituto de Pesquisa Economica) z 1994 roku, w Sao Paulo naliczono 23688 "uli", w których zamieszkiwało łącznie pół miliona osób (tj. ok 6% populacji SP). Luiz Tokuzi Kohara i Andrea Piccini, w publikacji z 1999 r. dotyczącej cortiços w centrum SP podają wiele informacji dotyczących współczesnych form w jakich występują "ule" i jak wygląda życie w nich. Przykładowo, powierzchnia przypadająca na jedną rodzinę to średnio 11,9 m2, a jedną łazienkę dzieli między sobą 8,3 osób. Analiza Kohary dotycząca tego samego terenu w 2012 roku ukazała tendencje wzrostowe. Liczba cortiços zmieniła się z 92 na danym obszarze do 104, a liczba rodzin z 765 do 995 (+30%!).
***
Cortiço doczekało się też miejsca w literaturze. W 1890 r. Aluisio Azevedo opublikował powieść w duchu naturalizmu, ze szczegółami dotyczącymi życia w ulu. Przedstawia w niej panoramę osobowości mieszkających w cortiço i jego okolicy. Od portugalskich imigrantów, przez byłych niewolników i panujące elity. Ukazuje konflikty, w jakie uwikłane było ówczesne społeczeństwo: na tle rasowym, na tle klasowym, pracowniczym (niewolnictwo i wolny rynek), a także Brazylijczycy kontra Portugalczycy - animozje wynikające z wieloletniej historii Brazylii jako portugalskiej kolonii. Wiele z tych konfliktów trwa w Brazylii do dzisiaj, choć w nieco innej formie. Powieść przedstawia łatwy wyzysk człowiek przez człowieka, pokazuje zawiłe układy i stosunki w "ulu".
Według Leando Henrique Aperecido Valentina, O Cortiço zawiera jedne z pierwszych wzmianek o homoseksualiźmie w prozie brazylijskiej. Jednym z bohaterów jest Albino, którego Azevedo opisuje jako:
"człowiek zniewieściały, słaby, o kolorze gotowanych szparagów".
Powieść doczekała się ekranizacji. Pierwsza, wyreżyserowana przez Luiza de Barros, powstała w 1945. W 1978 ukazał się "remake" O Cortiço w reżyserii Fransisco Ramalho Jr.
Film trafił do książki Stevan'a Lektisch'a "Kino w kolorze tęczy - 100 lat kina LGBT na brazylijskich ekranach" , razem z "Mata Hari", "Decameronem" oraz "Casanovą".
Komentarze
Prześlij komentarz