Bezpieczna podróż po Brazylii
Przeczytaliście już o tym jak bezpiecznie jest w Brazylii, uznaliście, że jesteście żądni przygody, kupiliście bilet, i... lecicie. Jak przygotować się do takiej podróży, aby zminimalizować potencjalną groźbę bycia okradzionym, oszukanym lub... postrzelonym?
Polskie MSZ zaleca szczególną ostrożność w wielkich miastach. Wymienia: Rio de Janeiro, Kurytyba, Vitoria, São Paulo, Salvador, Recife, Fortaleza i Manaus. Podaje także:
"Kradzieże i napaści na turystów są bardzo częste a zagrożenie przestępczością pospolitą bardzo duże. Coraz więcej polskich turystów przyjeżdża do regionu Nordeste (Północny Wschód) - odnotowuje się przypadki pobicia i rabunku w Fortalezie w stanie Ceará. W całej Brazylii odnotowuje się napady z bronią w ręku i porwania, w tym również turystów zagranicznych."
Nadal chcecie jechać?
Pewnie, że tak.
MSZ podaje wskazówki:
Widziałam DEATUR tylko w Rio i Salvadorze. Na posterunek nigdy nie trafiłam, a i wam tego nie życzę.
Poza tym...
Jeśli tylko możecie, spróbujcie znaleźć kogoś miejscowego, z kim wcześniej moglibyście pogadać i dopytać, jak wygląda sytuacja w konkretnym mieście. Couchsurferzy zawsze pomogą, a i często gospodarze airb'n'b dadzą wam wiele dobrych rad i wskazówek.
Airb'n'b
W Rio de Janeiro zamieszkałam u Liane (airb'n'b), gdzie poznałam Argentyńczyka, Holendra i Brazylijkę. Także wynajmowali w tym mieszkaniu pokoje. Z Kimem (Holandia) wieczorem biegaliśmy, z Mariną (Brazylia, SP) byłyśmy w Niterói na muzealnym zwiedzaniu i na drinkach w Lapie, z Sebastianem (Argentyna) chodziliśmy razem na zakupy. Każdy z nich na swój sposób uzupełnił mój pobyt i moją przygodę z Rio.
Z airb'n'b korzystałam też w Recife, rodzina u której mieszkałam była perfekcyjnie przygotowana do przyjmowania gości. Mieli mapy, oferowali śniadania, wskazali mi dokładnie gdzie chodzić, a gdzie nie. Na miejscu zaszalałam trochę bardziej, skorzystałam z Tinder'a, na którym poznałam nauczyciela muzyki. Spędził ze mną cały dzień, oprowadził mnie po mieście i pokazał ważniejsze muzea (poczytajcie o tym dniu tutaj).
Couchsurfing
Korzystałam też z couchsurfingu. Przy mojej pierwszej couch'owej przygodzie trochę się obawiałam, skończyło się natomiast... na ślubie i dziecku. Także uważajcie ;) O moim pierwszym spotkaniu z Pappą Gringa możecie poczytać tutaj...
W Recife także miałam początkowo korzystać z couchsurfingu, ale okazało się, że jedna z koleżanek koleżanki nocowała kiedyś u tego chłopaka, i pomimo tego, że jego rodzina była przemiła i bardzo pomocna, mieszkali na końcu świata, a po ich domu biegały cudowne tłuściutkie karaluchy (co jak się potem okazało w Brazylii zdarza się częściej niż bym chciała). Zrezygnowałam więc z nocowania u niego, ale spotkaliśmy się, żeby pogadać, opowiedział mi trochę o mieście.
Kiedy już mieszkałam w Brasilii z Pappą Gringa, z couchsurfingu korzystaliśmy jeszcze 2 razy, w Natal i Sao Miguel do Gostoso. Za każdym razem trafialiśmy na przemiłe osoby (młoda graficzka, która rzuciła życie w Sao Paulo aby zamieszkać na plaży, oraz starsza była nauczycielka, która w wielkim domu od czasu do czasu gości wnuki). Oczywiście, trzeba też uważać, ludzie są różni. Ale szanse, że są porządni i chętni do pomocy są znacznie większe.
Podsumowując... Dobry wywiad to jednak podstawa. W Internecie naprawdę można dziś sprawdzić bardzo wiele rzeczy, zweryfikować osoby, przygotować sobie podróż. Nie jedźcie do Brazylii w ciemno. Ale jedźcie. Nie będziecie żałować.
Lapa, Rio de Janeiro
Polskie MSZ zaleca szczególną ostrożność w wielkich miastach. Wymienia: Rio de Janeiro, Kurytyba, Vitoria, São Paulo, Salvador, Recife, Fortaleza i Manaus. Podaje także:
"Kradzieże i napaści na turystów są bardzo częste a zagrożenie przestępczością pospolitą bardzo duże. Coraz więcej polskich turystów przyjeżdża do regionu Nordeste (Północny Wschód) - odnotowuje się przypadki pobicia i rabunku w Fortalezie w stanie Ceará. W całej Brazylii odnotowuje się napady z bronią w ręku i porwania, w tym również turystów zagranicznych."
Nadal chcecie jechać?
Pewnie, że tak.
MSZ podaje wskazówki:
- Wskazane jest unikanie bocznych ulic oraz dzielnic uważanych za niebezpieczne;,
Ok, ale skąd wiedzieć które dzielnice są niebezpieczne? Jeżeli macie instynkt przetrwania, on sam wam podpowie, że znaleźliście się w nieodpowiednim miejscu. A jeżeli nie... Można próbować poszukać w sieci, dopytać w ho(s)telu, lub u naszych gospodarzy, jeśli używacie airb'n'b czy couchsurfingu.
Szukając w sieci przyda się język portugalski. Możecie przeczytać np.:
- Gdzie najczęściej padają strzały w Rio (Uwaga! Na 4 miejscu Copacabana!);
- 5 najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Rio według Policji (Santa Cruz, Campo Grande, Bangu e Realengo i Pavuna);
Przydatna może być strona (nawet jeżeli nie rozumiecie słowa po portugalsku, dużo można odczytać intuicyjnie z mapy) Onde fui roubado? (tłum. Gdzie mnie okradziono?). Strona pozwala zaznaczyć użytkownikom miejsca, w których ostatnio zostali obrobieni. Strona posiada też aplikację na telefon oraz pozwala wybrać miasto, o które nam chodzi. Sprawdzimy więc zarówno Rio de Janeiro jak i Brasilię, czy Manaus.
Nie jest to oczywiście rzeczywista ilość zdarzeń, ale daje pewnego rodzaju pojęcie o poziomie przestępczości.
Plac Katedralny w Sao Paulo
- Nie należy poruszać się w nocy - jeżeli zaistnieje taka konieczność, trzeba szukać miejsc uczęszczanych oraz oświetlonych, patrolowanych przez policję;
Łatwo powiedzieć, nie poruszajcie się w nocy. A na nocne harce do Lapy (Rio de Janeiro)? Może na jakieś słabe piwko w jednej z małych knajpek, czy chociażby wodę z młodego kokosa na Copacabanie?
Życie w gorącej Brazylii bardzo często zaczyna się tak naprawdę dopiero po zmroku. W ciągu dnia skwar i upał, a wieczorem orzeźwiająca bryza. Do tego "noc" zaczyna się w wielu miejscach Brazylii dość wcześnie (zależy oczywiście od położenia geograficznego), np. już o 18-19 w Brasilii codziennie robi się ciemno.
Nie lubię ciemności, ale będąc TAM, chciałam zobaczyć jak najwięcej, posmakować ile się da. Owszem, nie weszłabym nocą do faveli, ale bez problemu można pójść pobiegać do późnych godzin nocnych (porannych?) wzdłuż Copacabany w Rio, czy Boa Viagem w Recife, a nawet w Salvadorze. Wiele jest miejsc naprawdę dobrze oświetlonych, w których jest bardzo dużo ludzi, w tym turystów. Nie zamykajcie się w pokojach hotelowych. Może nie każdego to zainteresuje, ale widok kelnerów wychodzących z pracy o północy i udających się na pole do piłki nożnej, bo wtedy gra się najlepiej... To naprawdę sporo mówi o tym, jaka jest ta Brazylia.
Latarnia w Salvadorze
- Turyści powinni zachować szczególną ostrożność na plażach, w pobliżu hoteli, dyskotek, klubów nocnych, banków i bankomatów, z uwagi na wzmożone zagrożenie przestępczością w tych miejscach;
Wszyscy powinni zachować ostrożność. Jak macie przy sobie grubą kasę, to ktoś może was obrobić. Idziecie na plażę? Weźcie ręcznik, klucz, 10 reali i kąpielówki. Nie potrzebujecie drogiego aparatu, świecącego zegarka ani nie wiadomo jakich pieniędzy.
Ja poruszałam się po mieście z jednym niewielkim portfelem z 20 realami. Miałam go gdzieś w kieszeni, może plecaku, w jakimś łatwo dostępnym miejscu. Pod ciuchami zawsze miałam niewielką saszetkę, w której trzymałam kartę kredytową, trochę dodatkowej gotówki, jakiś dokument. Zapas gotówki uzupełniałam w łazience.
Na plaży natomiast te 10 reali od razu wydawałam na mate albo acai, a w saszetce trzymałam już tylko klucz.
- Przypadki kradzieży w miejskich autobusach i na lotniskach są również bardzo częste;
Podczas mojego prawie rocznego pobytu w Brazylii okradziono mnie tylko raz, właśnie w autobusie. Na jednym z przystanków Vila Planalto w Brasilii wsiadło do autobusu dwóch chłopaczków, zaczęło krzyczeć, zastraszać, a potem przeszli się po autobusie i zebrali od wszystkich portfele i telefony. Kierowca niewiele mógł zrobić. Straciłam wtedy swojego starego Samsunga. Znieruchomiałam ze strachu, ale kątem oka widziałam jak część pasażerów pokątnie chowa telefony, wyciąga gotówkę z portfeli. Nie bądźcie jak ja. Jeśli nie musicie, nie wyciągajcie telefonów w autobusie, i jeśli tylko się da, podróżujcie z niewielkimi kwotami pięniedzy.
Pelourinho, Salvador
- Wskazane jest zachowanie ostrożności, gdy ktoś nieznajomy proponuje pomoc lub podwiezienie. Najlepiej korzystać wyłącznie z taksówek zrzeszonych w korporacjach;
Gdyby nie pomoc Brazylijczyków, nie wydostałabym się z Floresta da Tijuca w Rio. Było już późno, a Google kompletnie nie umiał mi pomóc w wybraniu autobusów, którymi dojechałabym do Copacabany, gdzie wynajmowałam pokój. Czasami gdy pytałam o drogę, ludzie odpowiadali mi "tędy i tędy, ale tam niech Pani nie idzie, tam jest niebezpiecznie".
W Brasilii natomiast na porządku dziennym są natomiast strajki komunikacji miejskiej i jedynym sposobem na dojechanie do domu/ szkoły/ pracy jest albo spacer (powodzenia w Brasilii...), rower (ach, te łydki wyrobione na wzniesieniach) albo "transporte pirata". Ktokolwiek ma w tym czasie samochód, podjeżdża na przystanek autobusowy i proponuje podwózkę. Pewnie, lepiej nie wsiadać samemu i zaufać swojemu instynktowi, ale czasami tylko tak można gdziekolwiek się dostać.
Możemy też oczywiście wezwać taksówkę czy UBERa, ale są to już dużo droższe imprezy.
- Nie należy nosić przy sobie kosztowności, zwłaszcza zegarków i biżuterii oraz innych cennych przedmiotów. Ważne dokumenty i większe sumy pieniędzy należy deponować w hotelowych sejfach.;
No tak. Jak nie chcecie żeby ktoś wam skroił kolczyki, to po prostu ich nie noście. To samo tyczy się dokumentów. Jeśli tylko ich nie potrzebujecie, nie bierzcie ich ze sobą.
- Zaleca się korzystanie z kart płatniczych, z zachowaniem ostrożności (ze względu na częste przypadki skimmingu kart);
Nie spotkałam się z jakimkolwiek problemem z kartami płatniczymi, choć oczywiście i takie kradzieże się zdarzają. Swego czasu Pappie Gringa znikały z konta karty kredytowej niewielkie sumy, których nie udało się potem nigdzie znaleźć w systemie bankowym... Kreatywna bankowość.
- Warto mieć przy sobie kserokopię paszportu;
Tak! Takich kopii miałam kilka. Jedną zostawiłam rodzicom w Polsce, drugą w Campinas (SP) u Raquel, mojej przyjaciółki, na którą miałam zamiar liczyć, gdyby cokolwiek się wydarzyło. Trzecią zawsze nosiłam przy sobie. Paszport jeśli tylko mogłam (czyli przez większość czasu, paszportu wymagały hotele oraz przeloty samolotem) zostawiałam w wynajętym pokoju/ miejscu w którym nocowałam. Warto zabrać ze sobą kłódkę, w niektórych miejscach jak hostele dostępne są szafki, które możemy zamknąć używając własnej kłódki.
- W większych ośrodkach turystycznych działa policja turystyczna DEATUR, której obowiązkiem jest udzielanie pomocy turystom będącym ofiarami przestępstw lub wypadków. W przypadku kradzieży należy udać się na policję oraz żądać wydania protokołu policyjnego (boletim de ocorrência), co ułatwi ewentualne późniejsze uzyskanie odszkodowania.
Widziałam DEATUR tylko w Rio i Salvadorze. Na posterunek nigdy nie trafiłam, a i wam tego nie życzę.
Poza tym...
Jeśli tylko możecie, spróbujcie znaleźć kogoś miejscowego, z kim wcześniej moglibyście pogadać i dopytać, jak wygląda sytuacja w konkretnym mieście. Couchsurferzy zawsze pomogą, a i często gospodarze airb'n'b dadzą wam wiele dobrych rad i wskazówek.
W Rio de Janeiro zamieszkałam u Liane (airb'n'b), gdzie poznałam Argentyńczyka, Holendra i Brazylijkę. Także wynajmowali w tym mieszkaniu pokoje. Z Kimem (Holandia) wieczorem biegaliśmy, z Mariną (Brazylia, SP) byłyśmy w Niterói na muzealnym zwiedzaniu i na drinkach w Lapie, z Sebastianem (Argentyna) chodziliśmy razem na zakupy. Każdy z nich na swój sposób uzupełnił mój pobyt i moją przygodę z Rio.
Z airb'n'b korzystałam też w Recife, rodzina u której mieszkałam była perfekcyjnie przygotowana do przyjmowania gości. Mieli mapy, oferowali śniadania, wskazali mi dokładnie gdzie chodzić, a gdzie nie. Na miejscu zaszalałam trochę bardziej, skorzystałam z Tinder'a, na którym poznałam nauczyciela muzyki. Spędził ze mną cały dzień, oprowadził mnie po mieście i pokazał ważniejsze muzea (poczytajcie o tym dniu tutaj).
Widok z okna pokoju, który wynajmowałam w Rio. Między budynkami - Copacabana
Couchsurfing
Korzystałam też z couchsurfingu. Przy mojej pierwszej couch'owej przygodzie trochę się obawiałam, skończyło się natomiast... na ślubie i dziecku. Także uważajcie ;) O moim pierwszym spotkaniu z Pappą Gringa możecie poczytać tutaj...
W Recife także miałam początkowo korzystać z couchsurfingu, ale okazało się, że jedna z koleżanek koleżanki nocowała kiedyś u tego chłopaka, i pomimo tego, że jego rodzina była przemiła i bardzo pomocna, mieszkali na końcu świata, a po ich domu biegały cudowne tłuściutkie karaluchy (co jak się potem okazało w Brazylii zdarza się częściej niż bym chciała). Zrezygnowałam więc z nocowania u niego, ale spotkaliśmy się, żeby pogadać, opowiedział mi trochę o mieście.
Kiedy już mieszkałam w Brasilii z Pappą Gringa, z couchsurfingu korzystaliśmy jeszcze 2 razy, w Natal i Sao Miguel do Gostoso. Za każdym razem trafialiśmy na przemiłe osoby (młoda graficzka, która rzuciła życie w Sao Paulo aby zamieszkać na plaży, oraz starsza była nauczycielka, która w wielkim domu od czasu do czasu gości wnuki). Oczywiście, trzeba też uważać, ludzie są różni. Ale szanse, że są porządni i chętni do pomocy są znacznie większe.
Sao Miguel do Gostoso
Podsumowując... Dobry wywiad to jednak podstawa. W Internecie naprawdę można dziś sprawdzić bardzo wiele rzeczy, zweryfikować osoby, przygotować sobie podróż. Nie jedźcie do Brazylii w ciemno. Ale jedźcie. Nie będziecie żałować.
Komentarze
Prześlij komentarz