"Banany w rytmie samby - kuchnia brazylijska", Elżbieta Reis. Podróże przez Brazylię - część III. Sao Paulo

W swojej opowieści o Brazylii trochę więcej miejsca Pani Elżbieta poświęca Sao Paulo. Jest to stan, "o którym jego mieszkańcy mówią, że jest lokomotywą, która ciągnie za sobą prawie puste wagony innych stanów." Odniosłam podobne wrażenie, moja przyjaciółka Raquel z Campinas, pod Sao Paulo, mówiła, że jest to jedyny stan pracujący (24h na dobę). Sao Paulo nigdy nie śpi. Pauliści (różnicę między paulistano i paulista tłumaczę tu, przy okazji przygotowań do egzaminu językowego CELPE-BRAS), są wiecznie w biegu, wiecznie zapracowani, zawsze w ruchu.

Sao Paulo zawsze w biegu. Avenida Paulista

Opowieść o tym stanie zaczyna się w zajazdach dla ciężarówek, gdzie, jak pisze autorka, serwuje się wszelkiego rodzaju "sandwicze" oraz "pamonhas", czyli "gomółki z gotowanych, rozgniecionych ziarenek młodej kukurydzy z dodatkiem cukru, mleka i anyżku." Im bliżej jednak metropolii, kuchnia zmienia się już na bardziej międzynarodową, Sao Paulo pełne jest Niemców, Włochów, Japończyków, Syryjczyków i Libańczyków. Oznacza to, że w SP można zjeść zarówno pizzę, sushi czy musakę lub kuskus. Co ciekawe, Pani Elżbieta podaje, że Brazylijczycy nie odróżniają Libańczyków i Syryjczyków, wszystkich nazywając "Turkami", choć samych Turków ponoć wówczas było w SP niewielu.

W Brasilii "pamonhas" były popularne głównie w czerwcu podczas "festa junina", czerwcowych festynów. W smaku przypominały przesłodzoną papkę z kukurydzy. 

Autorka pisze, że wiele jest także miejsc zwanych restauracjami portugalskimi, ale dania w nich podawane są już daniami brazylijskimi, jedynie przypominającymi portugalskie.
Wówczas potrawami najbardziej "paulistańskimi" były "virado a paulista", kuskus a paulista" i kanapka "bauru".
"Virado" jest daniem o bardzo długiej tradycji, pierwsze wzmianki o nim pojawiają się już w 1602 roku. Według Wikipedii, tradycyjnie podaje je się w poniedziałki, a w samym SP co tydzień przygotowuje się ich około 500 tys. razy. Przepis po portugalsku tutaj.
"Kuskus a paulista" (cuscuz) jest natomiast potrawą pochodzącą z Afryki, która w SP ze słodkiej przekształciła się na słoną. Przygotowuje się ją z mąki kukurydzianej, jajek, ryby albo mięsa i warzyw. Przepis po portugalsku tutaj.
"Bauru" jest to natomiast prosta kanapka z szynką i jajkiem sadzonym. Jest tak specyficzna, że podaje się ja m.in. w Subway'u. Co ciekawe, przepis na tą kanapkę został oficjalnie zatwierdzony przez Urząd SP w 1998 roku. Istnieją jego odmiany, ale tradycyjne "bauru" może być przygotowane tylko według oficjalnego przepisu. Przepis i krótka historia po portugalsku tutaj.

O Polakach  mieszkających w Sao Paulo, Pani Elzbieta pisze, że nieraz wybierają się do żydowskiej dzielnicy Bom Retiro, gdzie można zjeść gęś, karpia czy śledzie. Niestety nie udało mi się natrafić na ich ślad.

Caipirinha

Na plażach w stanie Sao Paulo można było wówczas wypić szklaneczkę "caipirinhi", tj. "cachacy z cukrem, sokiem cytrynowym i z masą lodu". Nie jest to do końca prawda, caipirinha powinna zawierać cząstki limonki, a nie sok cytrynowy. Jest to drink, który rzeczywiście powstał w stanie Sao Paulo, według historyków w regionie Piracicaba w XIX wieku. Była podawana na przyjęciach i uroczystościach, uważana za odpowiednik dobrej whisky lub wina z importu. Co więcej, caipirinha również doczekała się oficjalnego przepisu. Jej skład można znaleźć w Dekrecie nr 6871, art. 68 § 5, wydanym przez Prezydenta Republiki Brazylii.
W niewielkich restauracyjkach przy plaży, "dach kryty był liśćmi", a podawano tam wszelkiego rodzaju ryby i krewetki, zarówno pieczone jak i gotowane w wodzie morskiej. Zazwyczaj są one z porannego połowu, więc jak pisze Pani Elżbieta, "smak jest nieporównanie lepszy od tych podawanych gdzie indziej". Do domu natomiast można było zabrać wielkie, czarne, włochate kraby, które gotowane przypominały o niedawnym pobycie nad morzem.

Już wtedy Sao Paulo stało w korkach. Autorka pisze o "dłużących się powrotach" i "setkach samochodów podążających do Sao Paulo". Ten opis możnaby zastosować i dzisiaj. W Sao Paulo, mówiąc o odległości pracy od domu, nie stosuje się już jednostki odległości (km), a podaje się długość czasu (min, h). Paulistom pracującym w Sao Paulo także niestraszne dojazdy. Godzina, dwie godziny drogi do pracy to codzienność wielu tamtejszych Brazylijczyków.

Kanapka z mortadelą

Będąc  w Sao Paulo, Raquel była moją przewodniczką. W Campinas zjadłyśmy wówczas przepyszny smażony maniok, wypiłyśmy caipirinhę, zjadłyśmy z wielką nostalgią portugalskie ciastko "pastel de nata" (poznałyśmy się wiele lat temu, kiedy obie studiowałyśmy w Portugalii). Połknęłam też swoje pierwsze acai (poczytajcie o legendzie o acai), a po nocnej imprezie zjadłam przedziwnego hot-doga z kukurydzą, groszkiem i puree ziemniaczanym. Pytana o to, czego należy jeszcze w SP spróbować, Raquel nie mówiła o "bauru" ani o "virado", wspomniała natomiast o kanapce z mortadelą... Brzmi banalnie, ale pauliści doprowadzili tą kanapkę to perfekcji.

Hot-dog w wersji "paulista"

O moim pobycie w Campinas pisałam tutaj.

Więcej zdjęć z mojej podróży do Sao Paulo możecie zobaczyć na Facebooku.

Jeśli jesteście zainteresowani TOP 7 z kuchni paulistańskiej, możecie obejrzeć zdjęcia i ewentualnie poczytać o tym po portugalsku tutaj.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małżeństwo z Brazylijczykiem w Brazylii - procedury

Bezpieczna podróż po Brazylii

Moje wielkie brazylijskie wesele - Pousada Kumaki