Product of Poland and Brazil

Pojawił nam się w rodzinie Mały Gringo. Made in Brazil, Product of Poland and Brazil.


Mały Gringo. No i się zaczęło. Pieluchy, cyce, bujanie. Pieluchy, cyce, bujanie. Pieluchy, cyce, bujanie.

Mały Gringo na razie ogarnia życie w trzech językach, straszą nas tym co z tego będzie. Że długo nie będzie mówił, że będzie mu się mieszać, że będzie miał burdello w głowie i zamiast być zarąbistym trójjęzycznym dzieciakiem, będzie małą ciapą, która nie będzie umiała sklecić zdania.

Bo Mamma nadaje po polsku, bo Pappa po portugalsku, a jak są razem to świergolą do siebie po angielsku. I jak tu Mały Gringo ma ogarnąć świat, jak ciągle ktoś ten świat nazywa inaczej?

Mały Gringo patrzy dookoła siebie i próbuje sobie to jakoś poukładać. Mamma w ciąży wciągała ananasy i wodę z kokosów, a teraz z rzadka jakieś awokado, ciągle tylko ziemniaki i jabłka. I jak to ogarnąć, kiedy Mamma w ciąży smakowała zupełnie inaczej niż to cycowe mammine mleczko?

Duży Pappa Gringo też stara się poukładać sobie ten nowy świat, oswoić krótkie dni i drugą parę spodni. I niedobory, bo mleka skondensowanego na tej polskiej ziemi jak na lekarstwo, do tego Mamma Gringa zmusza teraz do jedzenia warzyw, a żaden szanujący się Brazylijczyk nie wciąga warzyw. Mięcho. Musi być mięcho.

Ogarniamy się. Mamma Gringa, Pappa Gringo i Mały Gringo. Czy się ogarniemy, no cóż... obaczymy.

Tymczasem Mały Gringo zapadł w 40 minutówkę, więc Pappa Gringo korzysta i atakuje fejsa. Mamma odlicza minuty do następnej zmiany przy Małym Gringu... Za 3... 2... 1............... 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małżeństwo z Brazylijczykiem w Brazylii - procedury

Bezpieczna podróż po Brazylii

Moje wielkie brazylijskie wesele - Pousada Kumaki