Rio de Janeiro I / Copacabana, Ipanema, Leblon
09/09/2014 Rio de Janeiro
Przede mną woda, plaża, wzgórza,
szum fal i zapachy z tutejszych kafejek. Przy stolikach pary w kapeluszach ,
wszyscy cudownie opaleni, w absolutnym spokoju popijają kawę. Spokój mąci im
jedynie strzaskana słońcem, kaszląca Poleczka. Będą musieli to jakoś przeboleć.
Widok z fortu na
Copacabanę
Fort Copacana znajduje się na
półwyspie między Ipanemą a Copacabaną. W muzeum znajdują się armaty, mundury,
figury wielkich brazylijskich generałów. Ale co ciekawe, nie jest to martwe
muzealna przestrzeń – fort do dzisiaj funkcjonuje jako szkoła kadetów. Podczas
zwiedzania, nieustannie towarzyszył mi intensywny zapach naprawdę dobrze
zapowiadającego się jedzenia. Wychodząc z sali głównej trafiłam na kolejkę
młodych żołnierzy. Stołówka otwarta, czas na obiad.
***
Tuż za
fortem wyrasta z lądu kolejny półwysep. Wzdłuż jego brzegów tworzą się
niewielkie zatoki, gdzie woda prawie nie faluje. Na skałach leżą ludzie. W
pojedynkę, w parach, w grupach. Śpią, czytają, śmieją się, skaczą do wody.
Pośród nich – biszkoptowy golden retriever co rusz wskakuje do wody w pogoni za
zgniecioną, pustą butelką PET. Nie ma drzew, nie ma patyków. Ale butelki zawsze
się znajdą. Pies biega po skałach, merda ogonem, przynosi butelkę. Staje na
skraju skał, wyczekuje. Rzut, skok, wdrapanie się z powrotem po skałach.
Powtórz.
Usiadł.
Czeka. Butelka w zębach. Spogląda wyczekująco na swoich właścicieli. Baaaaaaaaawmy się!
Na plaży i
na skałach śpią ludzie. Nie umiem powiedzieć – bezdomni czy nie. Może część. W
klapkach, koszulkach, spodenkach, czapkach. Jest środek dnia, godzina 13,
słońce doskwiera najbardziej. Nie obowiązuje w Brazylii hiszpańska „siesta”,
ale patrząc po ruchu – spora część Brazylii przechodzi w tej chwili w stan
popołudniowego uśpienia.
Widok na Ipanemę i
Leblon
Pies znowu
w wodzie.
Tłumy
biegaczy. Świetne buty, modne wzory, opięte spodenki. Pasaż wzdłuż brzegu jest
niczym biegowa autostrada. Nawet o tak strasznej porze, w tym piekielnym upale-
cała masa biegowa przetacza się przez nabrzeże. Góra od bikini, spodenki w
jaskrawym kolorze, karmelowe ciało, okulary przeciwsłoneczne . Nic więcej, nic
mniej.
Para z
psem przesunęła się na skały obok. Butelka już w wodzie, ale skok z wysokości
2m przekracza chyba… nie. Nie przekracza psich możliwości. Pies w wodzie, pan w
wodzie. Ile naprawdę potrzeba do szczęścia? Pusta butelka PET.
***
Plaża,
słońce, piasek.
Te plaże
się nie kończą. Przez godzinę nie udało mi się przejść całego odcinka Ipanemy i
pobliskiego Leblon. Są miejsca, gdzie prawie nie ma ludzi, są takie gdzie z
trudem można się przecisnąć. Podejrzewam, że w tych strefach szczególnie silny
jest sygnał Wi-Fi.
Mnóstwo
rodzin, ale i całe skupiska młodych ludzi. Środek zimy, po lekcjach, co innego
można robić. Trzeba iść na plażę i rwać.
Zagadką
pozostaną dla mnie brazylijskie pośladki. Dziewczyna może być drobna,
szczuplutka, nawet bardzo chuda, może nie mieć biustu… Ale jeżeli chodzi o
pośladki… Dobrobyt. Skąd? Jak? Codziennie rano zamiast porannej kawy trzaskają
po sto przysiadów?
Europejka
kupując spodnie w Brazylii musi liczyć się z tym, że w okolicach „pupnych” będą
na niej po prostu wisieć. Ale pewnie i tak spodni nie kupi, bo najpierw
onieśmielą ją manekiny, na których wystawione są towary. Tak, manekiny też mają
na czym siedzieć. I nie, nie jest to przesadzone.
Jest
mnóstwo pięknych, wymuskanych ciał w kolorowych, radosnych bikini. Zarówno
kobiety, jak i mężczyźni- mięśnie falujące pod skórą, nienaganna depilacja,
zero cellulitu, skóra świeżo zdjęta z photoshop'a. Mnóstwo. Ale jest też sporo
osób, zwłaszcza w porównaniu z Polską, które ledwo mieszczą się w leżakach
plażowych. Biodra i uda wylewają się na boki, stalowe rurki symptomatycznie się
uginają.
***
Właśnie
zapłaciłam 25 BRL (37PLN) za pareo. Cachaca kosztuje 8RL. Idę pić.
Byłam
zaskoczona w Campinas, tym że każdy najmniejszy kramik, sklepik, posiada
terminal dla kart kredytowych. W Rio, Campinas wypada słabo. Tutaj sprzedawca
pareo czy bikini wędrujący cały dzień wzdłuż plaży nosi ze sobą terminal. Może
i nie znają w Brazylii pay-pass’a, ale kartą zapłacisz wszędzie.
***
Pytanie
dnia: Co to jest okno? Do czego służy? Jaka jest jego istota? Jakie warunki
musi spełniać, by być oknem? Okno/ dziura w ścianie/ część ściany/ wydzielenie.
A gdyby
tak okno rzeczywiście było tylko dziurą w ścianie? Bez szyby, plexi czy innego
transparentnego materiału? Powietrze też przepuszcza światło.
Jest
koniec zimy, w nocy jest jakieś 20 stopni. W kuchni w mieszkaniu, w którym
wynajmuję pokój zamiast okna jest… dziura. Częściowo przymknięta ruchomymi
panelami, otwiera (nie ma czego otwierać?) się na wewnętrzne patio w budynku. To
samo dzieje się u sąsiadów. Można dosłownie, bez zbędnych ceregieli „podrzucić”
sąsiadowi szklankę. Nie ma sztucznych granic. Ale czy jest kuchnia z oknem?
Kuchnia z dziurą? Kuchnia z widokiem?
***
Godzina
17.30. Arpoador. Podobno to tu słońce zachodzi najpiękniej. Nad wodą unosi się
lekka mgiełka, na plaży coraz mniej ludzi, już nikt nie krzyczy:
BEEEEBA
BEEEEEBA BEEEEEEEEEEEEEBA MAAAAATE!
Krzyczane „beba maci”.
Mate – pobudzająca herbata, pita jak wszystko z dużą ilością cukru, raczej na
zimno niż na ciepło.
Słychać
tylko ryk silników przelatujących co chwilę helikopterów, pisk autobusów
zatrzymujących się wzdłuż plaży, krzyki dzieci i szum. Ewentualnie trzepot
gołębich skrzydeł. Tak, tu „plażowym” ptakiem są właśnie gołębie, mew nie ma.
Słońce już
nie praży, wieje delikatny wiatr, w sumie robi się nawet trochę chłodno.
Tuż za
Leblon wyrastają z ziemi wysokie, górzyste występy. Lewa część wygląda niczym
owczarek niemiecki, do wysokości oczu zanurzony w wodzie. Wystaje tylko kark,
oczy, zaalarmowane i postawione do pionu niewielkie uszy. Za psimi uszami widać
kolejne wzgórze. Dokładnie za nie za chwilę zajdzie słońce.
4 młodych
chłopaczków biegnie wzdłuż brzegu. 4 czarne, zbliżające się w złocie i blasku
sylwetki. Niebo powoli bieleje i przechodzi w jasną, biało- złotą mgiełkę. Na
tym tle każdy niewielki kształt odznacza się, tworzy mocny, wyraźny kontrast.
Psie uszy, sprzedawcy pareo, ostatni śmiałkowie wskakujący do wody.
Teraz.
Pierwsze promienie słońca powoli schowały się za wzgórzem. Wszystko dzieje się
błyskawicznie. W jednej chwili z plaży znika słońce, robi się zimno, dzień się
kończy. Psie uszy idą spać.
Ipanema
Komentarze
Prześlij komentarz